Info

Więcej o mnie.


Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2014, Czerwiec2 - 0
- 2014, Maj1 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2013, Wrzesień9 - 1
- 2013, Sierpień16 - 1
- 2013, Lipiec11 - 3
- 2013, Czerwiec15 - 9
- 2013, Maj21 - 1
- 2013, Kwiecień13 - 0
- 2013, Marzec10 - 1
- 2013, Luty8 - 0
- 2013, Styczeń12 - 1
- 2012, Grudzień6 - 2
- 2012, Listopad7 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień15 - 2
- 2012, Sierpień21 - 8
- 2012, Lipiec24 - 5
- 2012, Czerwiec20 - 0
- 2012, Maj19 - 4
- 2012, Kwiecień20 - 7
- 2012, Marzec13 - 0
- 2012, Luty6 - 0
- 2012, Styczeń8 - 1
- 2011, Grudzień5 - 0
- 1991, Kwiecień1 - 3
Dane wyjazdu:
67.43 km
67.43 km teren
02:47 h
24.23 km/h:
Maks. pr.:47.60 km/h
Temperatura:
HR max:189 ( 96%)
HR avg:177 ( 90%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2260 kcal
Rower:Kuba :-)
III Polkowicki Bike Maraton
Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 26.05.2012 | Komentarze 0
Taki sobie skok w bok, na jednoedycyjny maraton w Polkowicach. Głównie dla zabawy i towarzystwa bo ekipa była przednia: Jurek Kazimierczak, Jasiu Zozuliński z żoną, Rafał Łukawski oraz Jarek Skrzypczak. Chłopaki z zamiarem "osiągnięcia" wygranych, ja z wiadomego względu niższego poziomu oraz bytności w najtrudniejszej kategorii wiekowej - z zamiarem przejechania fajnych terenów.Zapakowaliśmy się w busa i jazda. Droga bez problemów, pogoda dopisała znowu idealnie (słonecznie i okolice 20-24*C), dojechaliśmy na miejsce na czas.
Ustawienia na starcie były bezsektorowe i tak jakoś byliśmy z Jarkiem w drugim rzędzie ;-P


Oczywiście jak to czołówka, jak ruszyli to z kopyta. Kilka pierwszych kilometrów trzymałem na widoku Jarka, później trochę odszedł. Rafał już na wstępie był na przedzie więc nie ma o czym mówić.

Pod koniec pierwszego okrążanie doszedł mnie Jasiu i trochę się podciągnął. Oczywiście większa moc poszła przodem ja tylko trochę się jeszcze podtrzymałem.

Za jakiś czas przyszła kolej na Jurka, który również mnie dogonił i zaczął narzucać tempo ale solidarnie zaproponował wspólne ściganie Jasia co też próbowaliśmy czynić.
Tu małe wtrącenie na temat trasy: byłą to pętla 16 kilometrów z kawałkiem do zaliczenia 4x. Większość w lasach, też na polnych drogach, szutrach ale ambitnie jak na ten teren zrobiona była krótka sekcja typu XC gdzie jeździło się dość stromym wąwozem naprzemiennie kilka razy to z jednego zbocza to na drugi. Można było trochę tutaj "urwać" lub stracić.
Był też (ok 3km przed końcem rundy) jeden techniczny i stromy podjazd coś a la amfiteatr na Cytadeli: stromo pod górę ok 30-50m.
Generalnie nie była nudna i przede wszystkim była oznakowana najlepiej z dotychczasowych tegorocznych tras sezonu!
Poza tym sporo zakrętów, singlowych przejazdów przez las, dużo nierównego terenu, który nie dawał zbytnio wytchnienia.
No i kiedy tak lecieliśmy z Jurkiem na jednym trochę bardziej stromym podjeździe łańcuch mi spadł między zębatki a szprychy i tyle już było ze wspólnego ścigania Jasia :-(
Trudno. Trzeba jechać dalej.
Czyli jak do tej pory było zostawanie w tyle, potem ściganie jasia, a od momentu defektu pracy łańcucha rozpoczęła się prawie samotna (znowu) walka.
W okolicach końca drugiego okrążenia doszedłem młodego kolarza (M1 jak się potem okazało, bo spytałem. To dawało szansę na współpracę bez ścigania się z nim) jednak na trzecim kółku bardziej się trzymał niż współpracował. Wówczas doszedłem jeszcze jednego "Fujifilma". Z nim trochę jeszcze powalczyłem ale mniej więcej na sekcji XC obydwu zostawiłem.
Zostało parę kilometrów do stromego podjazdu. Tutaj wiedząc o nim trochę za bardzo zluzowałem. Chciałem odpocząć aby nie złapały mnie skurcze na owym podjeździe. No i tak zwolniłem, ze złapała mnie owa dwójka. Do mety (gdzie kończyła się pętla) dojechaliśmy razem. Tutaj czułem, że nie są na tyle silni aby nie dać im rady. Zaplanowałem kilkukilometrowy odpoczynek z ich wykorzystaniem, a później próbę w miarę wczesnej ucieczki tak aby na sekcji XC oraz podjeździe mieć na tyle zapasu czasu, żeby nie mogli już wówczas nadrobić straty i mnie wyprzedzić.
Udało się: wykorzystałem jeden z zakrętów, zrobiłem ostre przyspieszenie (tutaj mieli niedobory co widziałem już wcześniej) i chyba nie tylko nie dali rady ale nawet nie zawalczyli bo dość szybko uzyskałem znaczącą przewagę bez większej walki.
W ten sposób dojechałem do owej sekcji XC. No i tutaj masakra: złapały mnie takie skurcze nóg, że dosłownie wzięły i się zablokowały w pozycji wyprostowanej. Ległem na ziemi wyjąc z bólu i ledwo wypiąłem nogę z pedału. Podkurczenie nóg - jest ok, wyprostowanie - skurcz, podkurczenie i jest ok. A ja tu się gorączkuję, żeby tylko mnie ta dwójka nie dopadła(!)
Wiedziałem, że jak się zbiorę i ruszę to się jakoś "rozejdzie" ale nie było jak. Chyba za trzecim czy czwartym podejściem trochę się zmusiłem i wsiadłem i tak już pojechałem, jeszcze z dość sporym zapasem od owej dwójki choć powoli zaczynali mi deptać po piętach.
Do podjazdu dojechałem z taką przewagą, że nie widziałem ich za sobą. Tu spadł mi znowu łańcuch i trzeba było podprowadzić. Jak byłem w połowie - dwójka dojeżdżała do górki. Na szczęście nie dojechali do mnie. Podchodzenie było równie szybkie.
Dzięki temu udało się zachować dystans na ostatnich kilometrach a ja miałem trochę frajdy z ostatnich dwóch pętli gdzie nie tylko jechałem, żeby przejechać ale również udało się zadziałać i trochę taktycznie i trochę wykorzystać siły aby z kimś porywalizować i jeszcze z nim wygrać. Czyli to co lubię najbardziej! ;-D
"Drużyna" spisała się nieźle:
Jasiu z Jurkiem stanęli na podium, Jarek był 7 czyli prawie się załapał ;-P, ja to wiadomo... i tylko niestety Rafał złapał laczka i przerwał wyścig.
Nagrody finansowe poskutkowały zafundowaniem lodów i kawy dla całej załogi. Mniam!! :-D

Wyjazd choć nic "nie wnosił" w maratonowym sezonie poza ewentualną ostrą jazdą, jak najbardziej można uznać udany pod względem atmosfery, załogi, uczestnictwa, trasy i pogody.
--------------------------------------------
PODSUMOWANIE:
- MEGA OPEN: 28 / 73
- M-3: 11
- czas: 02:47:00 / 02:23:40 [najlepszy - współczynnik do jego wyniku: 1,16]
- Średnia prędkość: 24 km/h [najlepszy 28,33 km/h]
- Średnia kadencja: 76 obr./min
Kategoria Maratony 2012