Info

Więcej o mnie.


Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2014, Czerwiec2 - 0
- 2014, Maj1 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2013, Wrzesień9 - 1
- 2013, Sierpień16 - 1
- 2013, Lipiec11 - 3
- 2013, Czerwiec15 - 9
- 2013, Maj21 - 1
- 2013, Kwiecień13 - 0
- 2013, Marzec10 - 1
- 2013, Luty8 - 0
- 2013, Styczeń12 - 1
- 2012, Grudzień6 - 2
- 2012, Listopad7 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień15 - 2
- 2012, Sierpień21 - 8
- 2012, Lipiec24 - 5
- 2012, Czerwiec20 - 0
- 2012, Maj19 - 4
- 2012, Kwiecień20 - 7
- 2012, Marzec13 - 0
- 2012, Luty6 - 0
- 2012, Styczeń8 - 1
- 2011, Grudzień5 - 0
- 1991, Kwiecień1 - 3
Dane wyjazdu:
70.45 km
65.00 km teren
03:00 h
23.48 km/h:
Maks. pr.:50.16 km/h
Temperatura:24.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:145 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1730 kcal
Rower:Kuba :-)
Wtorkowa runda ale za to JAAAAKAA!
Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0
1) Miało być jak zawsze z drobną modyfikacją: lajtowo bo i po maratonie w weekend i przed następnym w kolejny + zamiast pętelki XC, to sprawdzanie tylnego koła, czy wytrzyma kilka zjazdów z "Kilera".Lajtowa jazda się nie udała, bo tradycyjnie grupa narzucała całkiem niezłe tempo ;-P
Za to testowanie koła jak najbardziej się udało... dojechałem do domu ;-D
Ale na serio: chyba 5x Kiler zaliczony + 6 podjazdów z parkingu na "twardo" (2/5 i 2/4) dało fajnego kopa i świadomość dobrze wykonanej roboty, tym bardziej że za jednym razem nawet udało się Jasia wyprzedzić, który w tym samym czasie akurat dołączył do podjazdu. Koło raczej nie zmieniło swojej charakterystyki, chyba będzie ryzyk fizyk i na Cube pojadę w Janowicach...
2) powrót kolejny raz zaplanowałem już lajtowo, niech se grzeją ;-P No ale na jednym podjeździe Wojtek Polcyn zapodał tempo i tak jakoś się za nim trochę je utrzymało. Kolejny podjazd już odpuściłem choć całkiem niezła gromadka bikerów więcej niż żwawo ruszyła na podjazd. I tutaj mamy 3)...
3) jeden z kolegów, który najwidoczniej lubi trochę kraksy (miał już bliskie spotkanie z samochodem + loty rowerowe na Morasku) zboczył ze swojego toru jazdy spychając Jarka na boczną skarpę przy drodze. Zakurzyło się, stal rowerów poplątała, a chłopaki zaliczyły glebę :-/
Pierwsze diagnozy: żyją, drugie... wstali, trzecie... kierownica Jarka przekręcona, czwarte.... wygięta klamka przedniego hamulca. Kiedy Jarek się próbował pozbierać naprostowałem mu kierownicę. Potem okazało się, że stłukł nogę, rozciął palca i zaliczył szlifek (bo szlifem nazwać to nie można ;-P ) na czole. Jakoś się zebrał i pojechaliśmy dalej już asfaltami. Po drodze okazało się że grupa miała nad jeziorem Swarzędzkim kolejną kraksę bo dziki wyszły im na drogę...
5) ostatni dzień miesiąca, na "liczniku statystyk" tego miesiąca 1129.56 km... I tak to rekord tego roczny, ale ja mam po dojeździe do domu ok 57 km, więc aż kusi (mimo późnej pory), żeby jednak pyknąć te brakujących parę km, żeby stukło 1200 km na ten miesiąc :-D
Szybki telefon do Natalii "Będę pół godziny później" i skok nad Rusałkę. Trzy kółka, powrót i.... i stuknęło i to tak równo, że się nawet nie spodziewałem -> 1200.01 km treningowych przejechanych w lipcu :-D
Runda poza kraksami jak najbardziej udana, czuć sporo energii, to dobrze, tym bardziej, że za chwilę kolejny start :-)
Śr. kad. 70
Kategoria Dziewicza Góra