Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RedRider z miasteczka Poznań. Mam przejechane 12028.20 kilometrów w tym 3362.83 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RedRider.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
43.00 km 35.00 km teren
01:51 h 23.24 km/h:
Maks. pr.:80.35 km/h
Temperatura:12.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:179 ( 90%)
Podjazdy:1200 m
Kalorie: 1500 kcal
Rower:Kuba :-)

Zakończenie sezonu startowego - BM Świeradów-Zdrój 2012

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 08.10.2012 | Komentarze 0

No cóż, sezon startów 2012 ciekawy, zaskakujący, przynoszący sporo doświadczeń i zabawy został właśnie zakończony. Ale o tym... innym razem.

Teraz ostatni "ścig" sezonu - Świeradów-Zdrój.

Październik to już nie jest czas kiedy w górach można spodziewać się pogody do jazdy "na krótko". Sporo obaw miałem jaka będzie pogoda. Dzień wcześniej kiedy jechaliśmy na maraton, w Lubinie o 21 wieczorem było 20*C(!). A w sobotę rano nad kotliną Jeleniogórską była słoneczna i ładna pogoda, choć nad szczytami gór zbierały się złowrogie chmury, które dość mocno przerażały.

W Świeradowie za to też ładnie i słonecznie. Temperatura zachęcała do ubrania się na krótko choć niepokój "co spotkamy na górze" hamował te zapędy. Ostatecznie wyszło "na krótko" z koszulką termoaktywną pod spodem. Ryzyk fizyk.

Przed startem na rozgrzewce spotykam znajome osoby z poprzednich startów + oczywiście Tomki z Eski :-) Poznańskiej ekipy nie brakuje więc i humor dopisuje.

W sektorze zjawiam się wcześnie: ok 25 min przed startem ponieważ ostatnio w Kapraczu maruderzy startowali spoza sektoru (tak dużo było do niego zakwalifikowanych bikerów).

Wylądowałem gdzieś w okolicach 5 rzędu. Z przodu stoi Rafał trzymający dobrą pozycję na start, tuż przede mną Tomki, z boku Bogdan Czarnota ;-P

W końcu ruszyliśmy (był poślizg kilkuminutowy). Początek maratonu to 9,5 km ostrego i twardego podjazdu. Nie ma lipy. Z uwagi na krótki, wręcz MINI'owy dystans (42 km wg orga) mój plan zakładał: ostra jazda bez wytchnienia, ile się da. Tak też ruszyłem, no może z lekkim zapasem ale z chęcią utrzymywania mocnego tempa ;-P

Oczywiście zrobił się mały tłok i stawka troszkę się rozjechała. Rafał odjechał, Tomki zostały gdzieś za mną. Dojeżdżam do Pawła Mieszczaka, gościa którego zagadałem na mecie w Karpaczu. Jest silniejszy ode mnie ale tutaj wysuwam się przed niego. Nie na długo. Za chwilę to ja siadam mu na ogon żeby w ogóle móc utrzymać jego tempo. Po jakimś czasie i tak mi odjeżdża.

Gdzieś w okolicach kolejki widzę przed sobą Rafała i mam wrażenie że do niego się zbliżam. Czyżbym znowu miał szybsze tempo? Niestety. To nie moje tempo jest mocne tylko kolejny laczek spowolnił Rafała. Zatrzymuje się, mijam go. Potem dowiem się że zrezygnował.

W międzyczasie zostałem też wyprzedzony przez Tomków i już ich nie widziałem. Druga połowa podjazdu to walka z mocnym mordewindem oraz o utrzymanie kolejnych odjeżdżających "pociągów". Ze dwie trzy grupki mi odjeżdżają ale i ja też miałem przez kawałek wkład w ciągnięcie innych.

Pierwsze wypłaszczenie i zjazdy przywiały mi dwóch rodzimych bikerów z MKS 11 FORMICKI BIKE.



Jeden z nich jest silniejszy i zaczyna ciągnąć drugiego. Ich tempo jest na tyle ostre i nadrabiające, że chętnie się podłączam. I tak lecimy w okolicach czterdziestki na godzinę. Że też nie dało mi to nic do myślenia ;-P

Też wskakuję na przód. Po jakimś czasie rozumiemy się bez słów: zmiany są krótkie i szybkie, przez co świetnie i szybko się leci.

Docieramy do Hali Izerskiej i tutaj na dwóch niewielkich podjazdach trochę zaczyna brakować mocy na utrzymanie tempa. Za chwilę pojawia się rozjazd Mini-Mega/Giga i wszystko staje się jasne. "Niebieska" dwójka robi mi zawód i skręca na MINI :-/
Teraz to ja już wiem skąd to tempo i te takie zmiany...

Rozpoczyna się w miarę płaski odcinek w kierunku Orla. Na horyzoncie pojawia się Tomek Czerniak i dość szybko się zbliża? Ja taki mocny czy on słaby? Dojeżdżam, krótko pytam czy ok? W odpowiedzi otrzymuję, że nie każdy trzeba wyścig wygrać. Czyli najważniejsze, że ok i lecę dalej.

Za Orlem podjazd pod Samolot. Org poprowadził w tym roku fragment czerwonym szlakiem czyli singlowo, ostro i po korzeniach pod górkę. Tutaj mały korek, bo wszyscy idą z buta. Jest za ślisko. Ruszam żwawo z buta widząc przed sobą koszulkę Okular MTB Team. Taki jeden od nich wyprzedził mnie o włos w Polanicy, potem ten sam w Karpaczu wyprzedził przed "telewizorami". Czyżby to on?
Po zejściu na drogę cisnę swoje. Wyprzedzam go i łykam ze dwóch kolejnych kolarzy.

Zjazd jest dość ostrożny. Z przodu Raceking 2.0 nie pozwala na szaleństwa bo co rusz koło umyka na boki i może zrobić się niebezpiecznie.

Od tej pory zaczyna się niejako "nawrót" i powrót. W miarę samotnie. Za mną kilkadziesiąt metrów wstecz czai się jakiś biker. Po kilku km tuż przed ostrym zjazdem w dół w kierunku Hali Izerskiej dochodzi mnie wspomniany zawodnik z Okulara. Jak się później okaże (na mecie) to Grzegorz Czech, dokładnie ten sam z Polanicy i Karpacza. Czyli znowu mieliśmy "roszady" między sobą ;-P

Na końcówce pojawia się sporo miniowców, trzeba uważać. Na szczęście na mitycznym zjeździe do Świeradowa nie ma ich dużo. Tutaj też jest ściganie. Jeden dzik mnie wyprzedza i dokręca. Trzymam ogon (później się okaże że nawet osiem dyszek uciągnąłem). Udaje mi się go jednak wyprzedzić. Za chwilę pojawia się ostry nawrót, gdzie stoi strażak i daje gest zwolnienia. Jest wilgotno więc nie ryzykuję i ostrożnie skręcam. A za mną najpierw słyszę glebę, a potem szlify. Dłuuuugie kilkumetrowe szliry. No tak, ten "dzik" się trochę przeliczył...

Ostatni singielek dobrze pamiętam sprzed roku i dzisiejszego objazdu. Początek wygląda jakby można było lecieć i 40 km/h przez las ale zaraz rzeczywistość stopuje takie zapędy. Wyhamowuję stosunkowo wcześniej, płynnie pokonuję agrafki, ostatnie prosta i wpadam na metę. Tyle. :-)

Przewidywania pogodowe się nie sprawdziły i pogoda bardzo dopisała.
Przewidywania czasowe też się nie sprawdziły i zamiast jechać >2h jechał 1:51 :-D

Przed startem były mocne marudzenia co do skróconej trasy ale sądzę, że na koniec sezonu nie był to zły pomysł. Można było fajnie przycisnąć bez ekstremalnego wyjechania organizmu.

--------------------------------------------

PODSUMOWANIE:

- MEGA OPEN: 26 / 454 [zeszły rok: 96]
- M-3: 14
- czas: 01:51:53 / 01:38:19 [najlepszy - współczynnik do jego wyniku: 1,14]
- Średnia prędkość: 23 km/h [najlepszy 26 km/h]

WARUNKI: BDB jak na tę porę roku. Kilkanaście stopni i sucho, choć silny wiatr.

ROWER: bez zastrzeżeń.

OPONY: Przód: Raceking 2.0 - za słaba w trzymaniu na te trasy i chyba lepiej poświęcić trochę małe opory toczenia na rzecz lepszego trzymania w zakrętach.
Tył: Maxxis Crossmark - eee... nie pamiętam ;-P Czyli kolejny raz dobra opona na ściganie ;-)

KONDYCJA: całokształtowo dobrze. Podjazdowo dobrze tylko do połowy. Odejście Tomka Pawelca świadczy i innych zawodników do których się porównuję wskazuje, że trzeba jeszcze popracować nad "parą" na drugą część długich podjazdów


--------------------------------------------


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa staro
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]