Info

Więcej o mnie.


Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Sierpień1 - 0
- 2014, Czerwiec2 - 0
- 2014, Maj1 - 0
- 2014, Marzec1 - 0
- 2013, Wrzesień9 - 1
- 2013, Sierpień16 - 1
- 2013, Lipiec11 - 3
- 2013, Czerwiec15 - 9
- 2013, Maj21 - 1
- 2013, Kwiecień13 - 0
- 2013, Marzec10 - 1
- 2013, Luty8 - 0
- 2013, Styczeń12 - 1
- 2012, Grudzień6 - 2
- 2012, Listopad7 - 0
- 2012, Październik6 - 0
- 2012, Wrzesień15 - 2
- 2012, Sierpień21 - 8
- 2012, Lipiec24 - 5
- 2012, Czerwiec20 - 0
- 2012, Maj19 - 4
- 2012, Kwiecień20 - 7
- 2012, Marzec13 - 0
- 2012, Luty6 - 0
- 2012, Styczeń8 - 1
- 2011, Grudzień5 - 0
- 1991, Kwiecień1 - 3
Dane wyjazdu:
72.00 km
0.00 km teren
02:54 h
24.83 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:171 ( 86%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2100 kcal
Rower:Kuba :-)
Każdy maraton to rozrachunek z przygotowaniami.
Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 0
Dolsk - pierwszy maraton sezonu. Potraktowany raczej jako weryfikacja przygotowań, wyjazd z ekipą dla dobrej zabawy i wrzucenia organizmu na wysokie obroty. Szaleć nie było co: ani punktów zbierać nie trzeba, ani z kim ścigać się na poważnie nie było bo obsada czołówki była tak mocna.Nasza stałą poznańska ekipa zabrała się z rana busem Rafała, a to zawsze jest fajna przejażdżka. Na miejscu trochę zimno ale na szczęście pojechanie na krótko było dobrym wyjściem.

Na starcie licznie stawiła się moja ekipa teamowa z Politechniki Wrocławskiej, jednak tylko Tomek Pohorecki zdecydował się start w MEGA. Reszta z uwagi na nastawienie w sezonie na XC wybrała maratonowe MINI.
Z Tomkiem umawialiśmy się na przynajmniej z założenia na wspólną jazdę i zmiany, ale start honorowy szybko zweryfikował ten plan rozdzielając nas na znaczną odległość w peletonie. Po starcie widziałem tylko jak Tomek ostro poszedł do przodu pod pierwszy podjazd i tyle go widziałem.
Cóż, zatem ruszyłem na poszukiwania przynajmniej swojej poznańskiej ekipy. W zasięgu wzroku od początku był Jarek. Nie podawał jak na Jarka przystało. Jechałem w jego tempie co nie powinno mieć miejsca. Później go wyprzedziłem nawet i zacząłem się oddalać. W miedzy czasie próbowałem się też trzymać Jasia Zozulińskiego. Wiedziałem, że on będzie podawał mocno i jeśli dam radę to nie zginę. O dziwo jego też udawało mi się wyprzedzać. Wyprzedzać, bo później nadrabiał. W ten sposób doszedłem do grupki gdzie prowadziła Magda Hałajczak. Noooo, tutaj to sobie teraz zobaczymy.
Maga w zeszłym sezonie była na podjazdach ode mnie lepsza. Niewiele szybsza ale konsekwentna bez względu na długość podjazdów, co dawało jej zawsze dodatkowe metry przewagi. W zeszłym roku w Dolsku w ogóle była w grupie nieosiągalnej dla mnie.
A tu? 15-20 km a ja trzymam :-D Nawet w pewnym momencie czułem że jest dla mnie za wolno więc wszedłem na czoło tej grupy. Fajnie było :-) tym bardziej, że czułem że nie jest to jazda na maksa, tylko z małym marginesem. Na mecie się okazało, że gdzieś po tym wyprzedzeniu złapała kapcia, więc nie było mi dane do końca odnieść swojej formy w odniesieniu do jej osoby, tak jak chciałem to zrobić.
Wszystko było fajnie do ok 30-40 km. Coś zacząłem się czuć niewyraźnie. Nie za mocno ale mimo wszystko. I tak już zostało niestety do końca: coś w stylu połowicznego odcięcia. Nie był to brak izotoników, żeli czy też dobrego śniadania. To raczej brak w przygotowaniu długotrwałego wysiłku na wysokich obrotach. Świadczy o tym fakt, że pierwszą część jechało mi się dobrze, a nie zarzynałem się na niej. Dodatkowo udawało mi się utrzymywać osoby lepsze w zeszłym sezonie. To jest plus przygotowania zimowego. Wytrzymałość trzeba będzie jednak poprawić. Jeszcze jednym plusem z przygotowań były dobrze odrobione lekcje z kadencji :-P Jak było potrzeba to pomagały. Poza tym nie zajechałem nóg i nie zakwasiłem ich co wyraźnie mogłem zauważyć podczas wyścigu jak i po nim.
Niestety owo połowiczne odcięcie nie pozwoliło walczyć w drugiej części tak jakbym chciał. Poskutkowało to dogonieniem mnie przez Jarka i zostawieniem w tyle. Wiele też osób "łykało" mnie jak chciało i tak naprawdę tylko na ostatnich kilometrach udało mi się podczepić i utrzymać jedną trójkę. Udało mi się też tam trochę popracować z prowadzącym dając mu zmiany. O tyle dobrze w całości. Organizm widać potrafił się też i tu jeszcze trochę regenerować.
Zaskoczeniem jednak totalnym był dla mnie wynik Tomka Pohereckiego. Jego start był bardzo dobry i zdecydowanie zaskoczył wynikiem. Brawo.
Teamowa załoga też się spisała nieźle bo rozgromiła MINI kasując drugą i trzecią pozycję!

Jeszcze tylko zdjęcie z nową flagą teamu i do domu:

Kategoria Maratony 2013