Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi RedRider z miasteczka Poznań. Mam przejechane 12028.20 kilometrów w tym 3362.83 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.13 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy RedRider.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
70.45 km 65.00 km teren
04:00 h 17.61 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:25.0
HR max:192 ( 96%)
HR avg:171 ( 86%)
Podjazdy:2300 m
Kalorie: 3060 kcal
Rower:Kuba :-)

Bike Maraton - Bielawa

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 0

Jak to mówią: lepiej późno relacja, niż później ;-P

Wyjazd tradycyjnie z Poznania wczesnym rankiem. Oprócz Andrzeja nowe osoby dołączają się do wyjazdu Jonasz oraz Piotrek Niewiada.

Dojazd przebiega bez najmniejszych problemów. Pogodowo zapowiada się dla niektórych jeden z pierwszych suchych maratonów w roku. Temperatura w okolicach 26*C więc da się żyć. W sektorach bez emocji, trochę leniwie.



Start bez mocnej zrywki, chyba wszyscy wiedzieli że przed nimi kilkanaście km podjazdów. Czuję zapas energii ale wiem, że przede mną giga... muszę zwolnić. Z racji małego doświadczenia na tym dystansie łapię tempo rywala z pierwszego sektora. Wiem, że jest silniejszy ale jego tempo mi pasuje. Niebawem dołącza do nas Tomek Czerniak. I tak na zmianę dojeżdżamy do kamienistego wjazdu na Wielką Sowę.





Tutaj też razem z nami jedzie Tomek Zozuliński. Jak do tej pory wszyscy równo, bez zapędów.
Pierwszy raz ten podjazd pokonywałem po korzeniach, z boku kamienistego "wąwozu", ale to były czasy kiedy tutaj już się walczyło aby przejechać, a nie ścigało. Tym razem patrzę na tych z przodu: większość wybiera kamienie. Też próbuję. Nie jest łatwo, sporo techniki to wymaga ale da się ścigać. Gorzej jeśli ktoś bywał przede mną a czułem, że mogę go wyprzedzić.
Tutaj niestety technika nie pomogła uzyskać przewagi nad tłentinerami.... mój rywal + Tomek odchodzą, a mi pozostaje walka z kamieniami.

To samo stało się na zjeździe z Wielkiej Sowy. Tutaj jednak doszedł czynnik roweru, napompowanych mocniej opon + nieużywanych przeze mnie na startach polaryzacyjnych okularów. Po prostu czułem się niepewnie. Tak jak takie zjazdy niejednokrotnie łykam jak na rozgrzewkę, to tak tutaj czułem się niepewnie i zwalniałem. Możliwe, że to kwestia odzwyczajenia od Cube'a. Po Bike Adventure nie wsiadłem na niego prawie w ogóle. Naprawiłem go na dwa dni przed startem, więc organizm chyba stale pamiętał Wheelera....

Pierwsze kółko giga to była jazda z Tomkiem Zozulińskim. Znowu sądziłem, że będzie mocniejszy, a mimo wszystko udało mi się uzyskać sporą przewagę nad nim przed rozjazdem mega/giga (Tomek leciał mega).

Dwa najcięższe podjazdy pod Orzeł oraz późniejsze betonowe płyty przejechałem nad wyraz dobrze, bez najmniejszych problemów. Nie za szybko ale i też nie totalnym mieleniu młynka. To cieszyło, bo z zeszłych startów pamiętałem, że miałem tu problemy.

Drugie kółko giga już nie było takie dobre. Niestety zwolniłem, dało znać mimo wszystko "wypalenie" z pierwszego podjazdu. Trudno. Na szczęście podjazdy udawało się pokonać płynnie i bez problemów.
Na końcówce pętli dościgał mnie Tomek Dopierała. W tym roku jest mocniejszy ale mimo wszystko próbowałem z nim rywalizować. Niestety na kilka km przed metą mnie zostawił...

Końcowe kilka km bez większego zaskoczenia, wyprzedzania. Jedyny satysfakcjonujący akcent to na ostatnim mocnym podjeździe, który zaczynał się łagodnie, a kończył nachyleniem nawet 20%.
Na początku tego podjazdu dorwał mnie jeden kolarz, który razem ze swoim teamem wyprzedzał mnie na drugim kółku giga. Później odpadł i go wyprzedziłem. Tutaj przez cały podjazd próbował mnie podejść. Ja kręciłem swoje, on widziałem, że się ciągle zbliża. Kiedy było już ostatnie 20 m i największa stromizna, z młynka zrzuciłem dwie zębatki i depnąłem. Czując, że da się więcej wrzuciłem środkową zębatkę na korbie. Wstałem na pedały i przyspieszyłem. To był ostry zryw. Krótkie obejrzenie się na nawrocie....



... i zobaczyłem jak ten co mnie ścigał i prawie usiadł mi na koło zrezygnowany zupełnie odpuścił :-D
Dalej już na zjeździe do mety nawet nie próbował mnie dogonić.



Do mety dojechałem już spokojnie, nawet po drodze zgarnąłem zestaw kluczy, który ktoś zgubił.

Open 25, w kategorii 9. Nie było źle, aczkolwiek mogło być lepiej. Braki są do nadrobienia, tym bardziej że do Szklarskiej 3-4 tygodnie więc będzie można popracować :-D


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ownos
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]